Make-up porady, ciekawostki

Makijaż cat eye, glow, smokey eyes. Gdzie jest granica dobrego smaku?

Napisane przez Karina Zienkiewicz

Makijaż cat eye, glow czy smokey eyes są ostatnio najbardziej popularne. Przyglądając się pracom moich koleżanek zadaję sobie pytania: czy jest prawidłowo wykonany przez niektóre osoby? czy w ogole upieksza czy szpeci? i gdzie jest granica pomiędzy sceną a codziennością?

Odpowiedzi na te pytania wzbudzają wiele kontrowersji. Zwolenniczki i przeciwniczki nawzajem się hejtują. Nie popieram ani jednego ani drugiego jeśli jest w tym hejt.

Pewne jest to, że obecnie kobiety klonują makijaże, które już dawno wyszły z mody. Tatuują brwi w mało naturalny sposób, na stałe malują usta i przyklejają rzęsy, które obciążają powiekę. Wszystko jest dla ludzi, ale gdzieś jest granica, której przekroczenie raczej szpeci niż upiększa.

Oczywiście każdy ma prawo wyboru wyglądać: naturalnie albo przerysowanie. Wszystko było by wspaniałe, gdyby nie fakt, że tych mocno zmienionych jest coraz więcej i wyglądają bardzo niekorzystnie. Korzystając z usług profesjonalistów  chcą wyglądać jak niektóre celebrytki zapominając o tym, że to nie mozliwe. 

Powoli zaczyna mnie przerażać, kiedy kobiety przestają ufać wizażystom a same dążą do niedoścignionych „ideałów”, zamiast podkreślać to co jest w nas najpiękniejsze. I tutaj jest ta granica.
Takie mocne makijaże, przerysowane i zniekształcające są świetne ale na potrzeby sceny, filmu czy teatru. Na co dzień tylko zakrywają piękno kobiecej urody.


Dlaczego więc ten wpis?

Aby zmobilizować kobiety do naturalnego wyglądu. Aby dowartościować je, że bez tego „ciężaru” wyglądają również świetnie i wyjątkowo. 
Aby uświadamiać innych, że to nie jest teraz trendy, że coraz częściej makijaże wykonują dziewczyny po krótkich tematycznych szkoleniach albo w ogóle bez nich. Pracują bez technicznego przygotowania a co gorsza prowadzą również szkolenia. Nie znając głównego założenia makijażu, wykonują i promują wśród klientek zdeformowane make up’y nie podkreślające naturalnego piękna. A to jednak najistotniejsze w tego typu profesji. 

Moje drogie wizażystki to apel do Was: Nie zmuszajmy się do robienia TAKICH MAKIJAŻY. Podążajmy własną drogą, tą którą poznawałyśmy od naszych mentorów, profesjonalistów. 

Pokażmy, że „twarz to nie pisanka”, co mocno promuje wizażystka gwiazd Sylwia Rakowska.
Popieram jej inicjatywę i polecam wszystkim to samo. 

Do wpisu wstawiam zdjęcia z sesji zdjęciowej dla marki Fasardi, gdzie wykonałam makijaż delikatny, podkreślający urodę modelki Magdaleny Swat. Zdjęcia wykonał Wojciech Jastrzębski.

O Autorze

Karina Zienkiewicz

Karina Zienkiewicz
Wizażystka, stylistka, charakteryzatorka teatralna, filmowa i telewizyjna.
Trener wizażu. W branży usług stylizacji i wizażu od 2005 roku.